Archiwum czerwiec 2002, strona 2


cze 22 2002 Dobrze
Komentarze: 0

Czy wiesz jak wyglada zolta sciana podswietlona zielona zarowka? Wiesz to, albo nie wiesz. Czasem wydaje Ci sie, ze wiesz, ale z drugiej strony moglas sie po prostu pomylic.

Spie ostatnio po "za malo" godzin na dobe. Wlasciwie to dopiero o tej godzinie mam czas, zeby usiasc przed komputerem. I wtedy staram sie nadrobic wszystko, napisac, przeczytac, odpowiedziec. Zostawic siebie w sieci. Ale jest mi dobrze. Spokojnie. I w tym momencie nieistotne jest to, ze jutro moze mi byc zle. Kaprysnie, prochniejaco, czerstwo. Mam nowe spodnie. Mam sok - zielona herbata i mandarynka. Dzisiaj nie pije. Jutro bede mocno pila. Jestem sama w moim malym mieszkanku. Dobrze.

betty : :
cze 21 2002 Wolanie
Komentarze: 0

Janusz Zdunek. Gitara. Wino. Letni deszcz. Mietek Szczesniak. Wspomnienia sprzed roku. Glosy. Odglosy. Bycie w niebycie. Gdzies pod niebem. Na koncu swiata. I to wszystko splatane, polamane, zabliznione ze soba. I chce Ci sie krzyczec, ale nie wiesz kto moglby te krzyki wychwycic, uniesc, zabrac ze soba w kosmos. Dlatego placzesz tylko cicho w poduszke. I budzisz sie co rano myslac, ze to wlasnie jest ten dzien. Zamalowujac podrapane sciany, zaklejajac dawne dziury, zalewajac doly. Myslisz, ze bedzie lepiej. Przeciez zawsze musi byc lepiej prawda? I nikt nie przychodzi, bo to wszystko dookola jest bardziej banalne niz temperatura ktora skacze w te i z powrotem. I nic nie jest tak proste jak tamtego dnia. Jak tego dnia, kiedy pachnialo latem...

betty : :
cze 20 2002 Po prostu
Komentarze: 2

To byl jeden z tych meczacych dni. Facet spal na balkonie, co jakis czas nieswiadomie zganial natretna muche i otwieral usta. Jego zona - jak zwykle - miotala sie miedzy lazienka i kuchnia. Robila obiad i prala. W obecnym swiecie pranie oznacza wrzucenie rzeczy do pralki, nastawienie odpowiedniego programu i dokladne zamkniecie drzwiczek. Ona lubila farbowac. Wkladala niebieskie skarpetki meza razem z jego bialym podkoszulkiem i nastawiala program z gotowaniem bielizny. Potem szla gotowac obiad - niezmiennie od kilku lat - makaron zapiekany z jajkiem. Czula sie spelniona. Nie wiedziala, ze cos robi zle. Maz jej tego nigdy nie powiedzial. Po prostu wzruszal ramionami, bral w dlonie noz i widelec, zakladal niebieskawy podkoszulek i jadl. Potem ogladal z nia wiadomosci i pogode. Gdy sie kochali, gasila swiatlo. Zawsze robila to w koszuli nocnej. Tymczasem w jego glowie caly czas cos krzyczalo - Tylko nie w tej cholernej koszuli!.. Krzyczalo, az zaczelo umierac.

Ktoregos dnia ona po prostu przestala byc. Nikt nie wlaczyl pralki, nie rozbil skorupek jajka i nie zalozyl koszuli nocnej. Nie bylo jej. "Puf" i po prostu zniknela. Szukal wszedzie. Pytal sasiadek, otwieral wszystkie szafki, zagladal pod lozko. A ona jakby rozplynela sie, odeszla, uciekla. Codziennie pytal siebie co robil nie tak. Bo ani przez mysl mu nie przeszlo, ze to moze jej wina. Probowal zyc jak dawniej, ale nawet nie mogl sie pokochac z wlasna zona w cholernej koszuli nocnej. Plakal, gdy nikt nie widzial. Czekal, narzekal, wygladal przez okno.. staral sie nawet farbowac podkoszulki, ale nikt nie potrafil robic tego tak dobrze jak ona.

Co sie stalo Drodzy Czytelnicy? Otoz nie docenial jej. Nie podobaly mu sie jej cholernie niewydepilowane brwi, cholerna koszula nocna, cholerny makaron z jajkiem, a nawet jej cholerne seplenienie. Nie podobalo mu sie, ze codziennie smarowala swoje cialo piecioma kremami przeciwzmarszczkowymi, ze zapominala pocalowac go przed wyjsciem z domu. I zepsul wszystko. Swoim cholernym, cholernym byciem i wytykaniem jej bledow (przewracal oczami, wzdychal ostentacyjnie, drapal sie pod pachami). Odeszla. Odeszla, bo tak naprawde to kobieta zawsze odchodzi.

I to trzeba zapamietac. To nie facet odchodzi. To kobieta odchodzi pierwsza, nawet jesli facet mysli, ze to on zakonczyl znajomosc. Powyzszy autentyczny przyklad jest tego najlepszym dowodem.

13 wpis. Moze dlatego nie powinno sie dopatrywac w nim glebszego sensu?

betty : :
cze 20 2002 Veni, vidi, vici..
Komentarze: 2

Wrocilam. Dzisiaj do internetu, wczoraj znad morza. Bylo tak, jak mialo byc. Polski, pusty, piekny Baltyk. Odpoczelam i pomedytowalam nad dalszym sensem istnienia. Wbrew pozorm kobietom tez to czasem jest potrzebne. W obecnej chwili siedze sobie na krzeselku, mam pod tylkiem mila poduszke, z glosnika saczy sie stary KULT, okno jest otwarte na osciez, jestem otoczona wspanialym zapachem maciejki i mniej wspanialymi odglosami studentow, ktorzy sobie pija piwo. I zastanawiam sie o czym napisac. Powinno byc to napisane plastycznie, latwo wpadac w ucho i nie zawierac brutalnych tresci. Jeszcze nie zdecydowalam, zeby "wybebeszac" z siebie wszystko..

Wczoraj, kiedy wrocilam juz znad morza i przepelniona misja (mialam zebrac truskawki) udalam sie na dzialke, zaczepily mnie dwie kobiety. Jedna z nich ma ogodek na przeciwko mojego, a druga zaraz obok. Zatem obie zaczely rozczulac sie nad moim dobrym sercem (nie wiem skad im sie wzielo, ze jest dobre i ze w ogole jest). Rozczulaly sie i rozczulaly. W tym czasie ja nienerwowo zbieralam truskawki i usmiechalam sie szeroko do owych kobiet (niech mnie ktos kopnie i powie dlaczego?). Zmrozilo mnie jednak co nastepuje: "Tak.. ale wie pani.. takie dobre dziewczynki.. to zazwyczaj trafiaja na samych drani. Zlych mezczyzn sobie biora na meza. A potem klops."

Otoz to. Klops jak makiem zasial. Zamurowalo mnie, bo ta nieodkryta prawda (do ktorej odkrycia cale zycie mialam zamiar zmierzac) otwarla sie przede mna zbyt szybko i zbyt banalnie. Dowiedzialam sie, ze nie mam szans na mile, szczesliwe zycie z facetem, ktory bedzie dla mnie dobry. I mysle, ze zmienilo to moj swiatopoglad.

I ostatecznie po jaka cholere bylo jechac nad morze i patrzec na te wspaniale fale? Po co bylo wpadac w melancholie i nostalgie za tym, co juz na pewno nie wroci? Wlasciwie po nic. Jestem juz spisana na straty, chociaz tak dobrze sie zapowiadalam. I dlatego oglaszam dzisiaj dzien zaloby po mojej smutnej, zalosnej osobie.

Powroce na tarczy. Jesli zadna starsza kobieta mnie z niej nie zrzuci.

Amen.

betty : :
cze 15 2002 Prz erwa
Komentarze: 0

Wyjezdzam na kilka dni. Chce dotlenic organizm przed nadchodzacymi, zwariowanymi wakacjami. Wczoraj mialam ostatni egzamin, ktory poszedl mi zadzwiajaco dobrze, wiec mozna uznac, ze kolejny rok zostal porzadknie odbebniony. Dlatego jade, wymykam sie swiatu na pare chwil. Zero telefonow, zero mejli, zero blogow, telewizji. Duzo ksiazek. Morze. Mewy. Wiatr. I ja w tym wszystkim.

Bedzie fantastycznie prawda?:)

betty : :